Liczba wypadków na pasach. Jak zmienia się bezpieczeństwo pieszych w Polsce?
Liczba wypadków na pasach w Polsce to temat, który co roku budzi wiele emocji i pytań o realne bezpieczeństwo pieszych. Choć przejście dla pieszych z definicji powinno być miejscem, gdzie można czuć się najbezpieczniej, statystyki pokazują, że wciąż dochodzi tam do wielu tragicznych zdarzeń. Czy sytuacja na polskich drogach poprawia się z roku na rok? A może mimo zaostrzania przepisów piesi nadal pozostają najbardziej narażonymi uczestnikami ruchu? Przyjrzyjmy się, jak w ostatnich latach zmieniała się liczba wypadków na pasach w Polsce i co mówią dane o naszym bezpieczeństwie na przejściach.
Pieszy na przejściu — bezpieczniej, ale wciąż nie bezpiecznie
Przejście dla pieszych, potocznie nazywane „zebrą”, z założenia ma być bezpieczną przystanią dla najmniej chronionych uczestników ruchu drogowego. Przez lata jednak, w polskiej kulturze drogowej, często symbolizowało ono raczej strefę konfliktu i wysokiego ryzyka.
Jeszcze dwie dekady temu polskie przejścia dla pieszych przypominały pole minowe. Statystyki Komendy Głównej Policji dotyczące wypadków drogowych nie pozostawiają złudzeń: na początku wieku każdego roku dochodziło do ok. 6 tysięcy wypadków na przejściach dla pieszych, w których ginęło nawet ponad 400 osób. Dziś liczby te są niemal o połowę niższe. Ale za każdym spadkiem procentów kryją się konkretne twarze – i pytanie, czy naprawdę nauczyliśmy się szanować pierwszeństwo pieszych.
1 czerwca 2021 roku piesi zyskali pierwszeństwo jeszcze przed wejściem na pasy – symboliczny moment, który miał odwrócić dotychczasową logikę ruchu. Do tego dnia w przepisach to kierowca „udzielał pierwszeństwa”, a pieszy miał czekać. Teraz to kierowca ma obowiązek zwolnić, gdy tylko ktoś zbliża się do przejścia. Była to zmiana systemowa mająca na celu radykalną poprawę bezpieczeństwa.
Czy to zadziałało? Dane z ostatnich lat dają mieszany obraz, ale generalny trend jest jasny: liczba wypadków na przejściach dla pieszych systematycznie spada, podobnie jak liczba ofiar śmiertelnych. Ale mimo ogromnego postępu, pytanie o bezpieczeństwo pieszych wciąż jest aktualne. Bo chociaż liczby spadają, każda tragedia na pasach wciąż wywołuje to samo pytanie: dlaczego to się jeszcze zdarza?

opracowanie ciekawestatystyki.pl na podstawie danych Komendy Głównej Policji
Te liczby pokazują, że choć intencje ustawodawcy były słuszne, a wstępne efekty pozytywne, droga do osiągnięcia „Wizji Zero” ofiar śmiertelnych jest w Polsce długa i wymaga stałej uwagi zarówno ze strony kierowców, jak i samych pieszych.
Kiedy pieszy zyskał prawo – liczby nie wystrzeliły
Rok przed zmianą przepisów, w 2020 roku, na przejściach dla pieszych doszło do 2 678 wypadków, w których zginęło 197 osób. Rok później, już po wejściu nowych zasad, liczba wypadków spadła do 2 349, a ofiar śmiertelnych do 153.
W kolejnych latach trend utrzymał się – w 2022 roku odnotowano 2 463 wypadki na pasach, a w 2023 – 2 684. W 2024 roku liczby znów nieco spadły: 2 529 wypadków i 131 zabitych. Widać więc, że po okresie stabilizacji sytuacja poprawia się, choć nie w sposób gwałtowny.
Owszem, część zmian może wynikać z czynników niezależnych od przepisów: w 2020 roku ruch drogowy ograniczyła pandemia, a w 2021 kierowcy jeszcze przyzwyczajali się do nowych zasad. Jednak mimo tych zastrzeżeń trudno zaprzeczyć, że nowe prawo nie doprowadziło do chaosu, którego tak się obawiano. Choć nie wszyscy kierowcy przyjęli tę zmianę z entuzjazmem, statystyki pokazują, że obawy przed „lawiną potrąceń” okazały się nieuzasadnione.
Mniej wypadków, ale wciąż za dużo tragedii
Patrząc na dane z ostatnich trzech dekad, widać wyraźnie, że poprawa była stopniowa. Najbardziej uderzająca jest długofalowa perspektywa. W 1997 roku na przejściach dla pieszych doszło do 6,5 tysiąca wypadków, w których zginęły 362 osoby. Dziś mówimy o nieco ponad 2,5 tysiąca wypadków i 130 ofiarach. To trzy razy mniej tragedii w ciągu niespełna 30 lat.
Ale to nie znaczy, że polskie pasy są bezpieczne. Nadal w co dwudziestym wypadku drogowym na pasach ginie pieszy, a wielu kierowców – mimo surowszych kar – wciąż traktuje przejście jak przeszkodę, a nie przestrzeń dla człowieka. Policja i eksperci podkreślają, że najczęstszą przyczyną potrąceń jest nieustąpienie pierwszeństwa pieszym, szczególnie przy ograniczonej widoczności lub na drogach o wielu pasach. I choć wciąż zdarzają się kierowcy, którzy zwalniają dopiero po zobaczeniu radiowozu, ogólny kierunek jest dobry.
Nowe przepisy – zmiana mentalności czy tylko papieru?
Z danych KGP wynika, że liczba potrąceń zmalała, ale nie dlatego, że piesi zniknęli z ulic. Raczej dlatego, że świadomość ryzyka wreszcie zaczęła działać po obu stronach. Kierowcy zwalniają, bo wiedzą, że prawo i społeczne oczekiwania są po stronie pieszych. Z kolei piesi – choć formalnie uprzywilejowani – stali się ostrożniejsi. To paradoksalny, ale pozytywny efekt kampanii edukacyjnych, które towarzyszyły zmianom przepisów.
Warto jednak pamiętać, że statystyka nie oddaje wszystkiego. Zmniejszenie liczby ofiar to nie tylko efekt zmian prawnych, ale też modernizacji dróg, lepszego oświetlenia, sygnalizacji i inwestycji w infrastrukturę. Coraz częściej przejścia są doświetlane, wyniesione, a kierowca po prostu nie może ich zignorować.
Kierowcy wciąż główną przyczyną tragedii
Choć ogólna liczba wypadków na przejściach dla pieszych systematycznie spada, dane Komendy Głównej Policji pokazują, że odpowiedzialność za większość z nich wciąż spoczywa na kierujących pojazdami. W 2024 roku aż 2 301 wypadków na pasach w Polsce (91% wszystkich wypadków na pasach) wydarzyło się z winy kierowców, a śmierć poniosło 115 osób. To mniej niż jeszcze kilka lat temu, ale wciąż zbyt dużo, by mówić o pełnym sukcesie.

opracowanie ciekawestatystyki.pl na podstawie danych Komendy Głównej Policji
Jeszcze w 2018 roku takich zdarzeń było ponad 3 tysiące, a zginęło 216 pieszych. Oznacza to spadek o blisko jedną trzecią w ciągu zaledwie sześciu lat. Jeszcze wyraźniej widać to po liczbie ofiar śmiertelnych: z 216 w 2018 roku do 115 w 2024 – czyli niemal o połowę mniej.
Najtragiczniejszy okres w ostatnim dziesięcioleciu przypadł na lata 2016–2019, kiedy rocznie dochodziło do ponad 3,4 tysiąca wypadków na przejściach dla pieszych z winy kierowców, a ginęło w nich około 200 osób. Dopiero po 2020 roku nastąpiła wyraźna poprawa. Częściowo to efekt mniejszego ruchu w czasie pandemii.
Mimo to dane pozostają niepokojące. W 2024 roku co dziesiąty wypadek drogowy w Polsce wydarzył się na przejściu dla pieszych i niemal zawsze to kierowca był winny. Policja podkreśla, że najczęstsze błędy to nieustąpienie pierwszeństwa, nadmierna prędkość oraz nieuwaga przy dojeżdżaniu do przejścia — często spowodowana korzystaniem z telefonu lub rutynowym pośpiechem.
Zmiana przepisów z 2021 roku nie tylko nadała pieszym większe prawa, ale też zmniejszyła liczbę tragedii spowodowanych przez kierowców. Statystyki wskazują, że większość uczestników ruchu zaczęła realnie przestrzegać nowych zasad. Jednak dopóki setki ludzi rocznie giną w miejscach, które z definicji mają być bezpieczne, trudno mówić o pełnym zwycięstwie.
Pieszy – czy nowe prawo uśpiło czujność?
Piesi są postrzegani głównie jako ofiary, ale analiza policyjna ujawnia, że bywają także sprawcami wypadków drogowych. Najważniejsza kategoria błędów pieszego dotyczy wejścia na jezdnię, co w świetle nowych przepisów jest szczególnie niepokojące i prowadzi do tzw. Paradoksu Pierwszeństwa.
Aż 46% wszystkich wypadków drogowych w Polsce w 2024 roku, za które winę ponosi pieszy (971), było spowodowanych wejściem na jezdnię bezpośrednio przed jadącym pojazdem. Ta statystyka oznacza, że znaczna część ryzyka wynika z błędu poznawczego i percepcji. Pieszy, czując się zabezpieczony prawem pierwszeństwa, może nadmiernie ufać temu przywilejowi i wkraczać na jezdnię bez upewnienia się, że kierowca ma fizyczną możliwość zatrzymania się. Nawet przy zmniejszonej prędkości, kierowca może nie mieć czasu na reakcję, jeśli pieszy wkroczy nagle.
Inne istotne błędy pieszych to przekraczanie jezdni w miejscu niedozwolonym (14%) oraz wchodzenie na jezdnię na czerwonym świetle (13%).
Droga do Zero Ofiar
Choć trendy są pozytywne, polskie „zebry” pozostają strefami wysokiego ryzyka. Ryzyko to wynika z niedostatecznej infrastruktury oraz błędów ludzkich.
Ostateczna poprawa bezpieczeństwa wymaga zmiany mentalności. Pierwszeństwo jest prawem, które musi być egzekwowane i respektowane, ale czujność i odpowiedzialność pozostają obowiązkiem każdego uczestnika ruchu. Bez wzajemnego szacunku i przewidywania zagrożeń ze strony obu grup, polskie przejścia dla pieszych nigdy nie osiągną statusu w pełni bezpiecznej strefy.
Co o tym myślisz?
Zostaw reakcję i komentarz.