Wygląda jak psotny skrzat z baśni, ale zarabia jak globalny biznesmen. Labubu – stworek stworzony przez artystę Kasinga Lunga – to dziś nie tylko hit sprzedażowy, ale też kulturowy fenomen, który uczynił z chińskiej firmy Pop Mart gracza większego niż… Mattel, producent Barbie. Jak to się stało, że dziwna lalka z nordycką duszą i azjatyckim rodowodem podbiła świat?
Tajemnica zamknięta w pudełku
Sprzedaż Labubu opiera się głównie na prostym, ale genialnym mechanizmie: tzw. blind boxach. Kupujesz zamknięte pudełko za ok. 30 dolarów i nie masz pojęcia, co znajdziesz w środku. Może to być pospolita figurka – a może ultra-rzadka edycja, którą potem sprzedasz na rynku wtórnym za tysiące dolarów. Albo po prostu zostawisz na półce, czując się częścią elitarnego klubu wtajemniczonych kolekcjonerów.
To nie zabawka dla dzieci – to emocjonalna loteria dla dorosłych. W Chinach blind boxy są już zakazane dla najmłodszych, ale nie zmienia to faktu, że figurki Labubu rozchodzą się błyskawicznie. Na niektórych rynkach popyt był tak wysoki, że sklepy musiały czasowo wstrzymać sprzedaż. W USA tylko w pierwszej połowie 2025 roku sprzedaż Labubu wzrosła o… 5000%.
Od niszy do imperium
Labubu zadebiutowało w 2015 roku jako bohater ilustracji i figurek z serii The Monsters. Przez lata krążyło w niszowych kręgach azjatyckich kolekcjonerów. Prawdziwa eksplozja nastąpiła jednak w 2019 roku, gdy Pop Mart przejął licencję i wciągnął stworka do swojej masowej machiny marketingowej.
Od tego momentu Pop Mart zyskiwał z roku na rok. Przychody firmy w USD:
- 2017: 24,3 mln
- 2018: 74,8 mln
- 2019: 241,8 mln
- 2020: 384,5 mln
- 2021: 706,9 mln
- 2022: 669,3 mln
- 2023: 886,9 mln
- 2024: 1,8 miliarda
![]() |
Przychody producenta Labubu; opracowanie ciekawestatystyki.pl na podstawie danych CNN |
Zabawki Labubu – zwłaszcza te pluszowe – odpowiadają już za prawie 25% przychodów firmy. Kapitalizacja Pop Martu przekroczyła 42 miliardy dolarów, przebijając takie legendy jak Mattel.
Kim Kardashian, Lisa i chińska soft power
Labubu stało się też narzędziem wpływu kulturowego. Kim Kardashian i Lisa z BLACKPINK pokazały się z figurkami na Instagramie, co tylko zwiększyło ich status. W Chinach Labubu uznawane jest za przykład „oryginalnego eksportu kultury”, a państwowe media chwalą Pop Mart za budowanie soft power.
Jednocześnie eksperci i psycholodzy ostrzegają: mechanika blind boxów przypomina hazard, a marketing często celuje w dzieci i młodzież. Pojawiają się pytania, gdzie kończy się zabawa, a zaczyna uzależnienie.
Holenderska dusza, chińska siła
Ciekawostka: twórca Labubu – Kasing Lung – dorastał w Holandii. Jego prace czerpią z nordyckich mitów i osobistych historii. Labubu wygląda jak chochlik z książek Tove Jansson, ale zachowuje się jak łobuziak z sercem na dłoni. Jego charakter – niepokorny, ale ciepły – trafia w czułe punkty współczesnych konsumentów: chcemy oryginalności, luzu i poczucia przynależności.
Labubu to nie tylko postać – to znak czasów. W erze cyfrowych filtrów, jednolitych marek i przemęczonych oczu, taki stworek jest jak mała emocjonalna ucieczka. Do dzieciństwa? Może. A może po prostu do czegoś prawdziwego.
Pop Mart nie zwalnia
Chiński gigant otwiera kolejne sklepy – w USA działa już ich około 40, a automaty z figurkami znaleźć można od Tokio po Amsterdam. Firma współpracuje z globalnymi markami, w tym z Coca-Colą. Rynek wtórny szaleje – w czerwcu 2025 roku gigantyczny Labubu został sprzedany w Pekinie za 150 tysięcy dolarów.
Czy to się może zatrzymać? Analitycy ostrzegają przed „bańką”, ale jak na razie wszystko wskazuje na to, że Labubu ma jeszcze sporo niespodzianek w zanadrzu.
Bo przecież nikt nie wie, co znajdzie w kolejnym pudełku.